Andrzej Osęka Wrzaskliwa niedojrzałość Warszawa, 23.X.1997 Gazeta Stołeczna Parę tygodni temu do przejść podziemnych pod skrzyżowaniem alei Niepodległości z Trasą Łazienkowską wkroczyły ekipy budowlane. Odnawia się ciemne, brudne i bardzo w ostatnich latach zaniedbane tunele; uzupełnia nadłamane stopnie schodów, wymienia oświetlenie, remontuje ściany. Wszystko to połączone jest ze zmianą funkcji przejść - w ich pierzejach instalowane są luksusowe wnętrza; prawdopodobnie znajdą się w nich sklepy i punkty usługowe. Przy okazji czyści się, po raz już nie wiadomo który, kamienne okładziny ścian, zasmarowane dokładnie od podłogi po sufit tzw. graffiti. Kilkanaście nowoczesnych szlifierek zdziera od wielu dni warstwę różnokolorowych farb, wżartych głęboko w powierzchnię kamienia. Przypomnę - bo już nieraz o tym pisałem: przejścia wyłożono płytami trawertynu - skały osadowej o pięknym, ciepłym, kremowobiałym odcieniu, o fakturze lekko porowatej układającej się w delikatny wzór. Sprowadzono go z Włoch dla uświetnienia budowy Trasy Łazienkowskiej i trzeba przyznać, że spośród wielu lekkomyślnych inwestycji lat 70. ta akurat mogłaby się obronić; wnosi ona do naszej przaśnej rzeczywistości element wysokiego standardu, opartego nie na tandetnym luksusie, lecz na wartości estetycznej naturalnego tworzywa. Już jednak w latach 80. trawertynowe płyty były systematycznie "dekorowane" przez posiadaczy sprayów i szablonów. Motywy umieszczane na ścianach - popularne obscena, sentymentalne symbole - nie różnią się od innych przejawów tej działalności, pokrywających płaszczyzny murów, tablic reklamowych i wszystkich w miarę płaskich i łatwo dostępnych miejsc. Wyjątkowość sytuacji sprowadza się do tego, że zagładzie ulega materia w naszym kraju rzadko spotykana, że tandeta i chamstwo triumfują nad szlachetnym pięknem. Z obawą myślę, co stanie się z odnawianymi ścianami. Jest to chyba ostatnia szansa na uratowanie trawertynu. Niestety, chemikalia zostawiły gdzieniegdzie nieusuwalne przebarwienia. Jeszcze nie ukończono całkowicie wywabiania graffiti, a już w jednym miejscu na oczyszczonym tle pojawił się czarny kulfon. Fenomen graffiti to przede wszystkim sprawa mody, która ośmiela i zachęca do zawłaszczania przestrzeni publicznej, czyni z takich gestów atrybut młodzieżowego szpanu. Młodzieńcy bezmyślnie propagują graffiti w telewizji, w gazetach, na wystawach. Zastanawia to, jak bardzo moda ta łączy się z instynktem "horror vacui" - lękiem przed przestrzenią nie dość zapełnioną. "Horror vacui" w odniesieniu do działalności ludzkiej oznacza tendencję do całkowitego wypełniania powierzchni przedmiotu. Jest to również lęk przed samodzielną percepcją, przed wnikliwym oglądem świata wokół - kiedy nie atakuje on nas krzykliwością swych form.
|