______________________________________________________________________
                                            ___
             __  ___  ___    _  ___   ____ |  _|  _   _  _  ___
            / _||   ||   |  | ||   | |_   || |_  | \ | || ||   |
           / /  | | || | |  | || | |   / / |  _| |  \| || || | |
         _/ /   |  _|| | | _| ||   \  / /_ | |_  | |\  || ||   |
        |__/    |_|  |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_|
                          |___|
_______________________________________________________________________

  Piatek, 2.04.1993          ISSN 1067-4020                   nr 69
_______________________________________________________________________

W numerze:
               Radek Sikorski - Naprawianie bledow historii.
                                   Rozmowa z prof. Normanem Daviesem
                   Guy Sitbon - Moskwa: jesli nie masz rewolweru...
             Adach Smiarowski - Cos na W. Post
           Maria Iwaszkiewicz - Wielkanoc
               Teresa Prussak - Przepisy na mazurki wielkanocne
                                Listy do Redakcji
_______________________________________________________________________

[Od Red. dyz.: Wpadamy w nastroj przedswiateczny, stad trzy materialy
wprowadzajace w ten okres w dalszej tresci numeru. Na poczatku wywiad
z autorem historii Polski, Normanem Daviesem. Z kolei rownie sensacyjny
jak rzeczywistosc reportaz z Moskwy. M.B_cz]
_______________________________________________________________________

[Rzeczpospolita, 30-31.01.1993]


                    NAPRAWIANIE BLEDOW HISTORII
                    ===========================

Z profesorem Normanem Daviesem rozmawia Radek Sikorski.

W imieniu prezydenta Lecha Walesy ambasador RP w Londynie, Tadeusz de
Virion, wreczyl Normanowi Daviesowi Krzyz Komandorski Orderu Zaslugi RP.
Jest to juz drugie polskie odznaczenie dla anglowalijskiego historyka.
W 1984 roku prezydent rzadu emigracyjnego Edward Raczynski udekorowal go
Krzyzem Oficerskim Orderu Polonia Restituta. W odpowiedzi na mowe
pochwalna ambasadora RP, Norman Davies powiedzial miedzy innymi:
`Chcialbym oddac czesc polskiemu rzadowi w Londynie, ktory wypedzono z
tego budynku w 1945 roku, gdyz Wielka Brytania byla w sojuszu ze
Stalinem. Przez 45 lat ta ambasada nie byla prawdziwa polska ambasada.
Dopiero wraz z przyjazdem Waszej Ekscelencji dwa lata temu wielu z nas
poczulo, ze blad historii zostal naprawiony. Przedtem prawdziwy
ambasador Polski, hrabia Raczynski, byl gdzie indziej. Sprawilo mi
wielka przyjemnosc zobaczyc go powracajacego tutaj, w jego setne
urodziny. Przezyl ich wszystkich.'


- Podczas uroczystosci wreczenia ci orderu powiedziales, ze tylko
czlowiek z zewnatrz mogl napisac uczciwa historie Polski.

- Tak, ale nie kazdy czlowiek z zewnatrz. Wszystko zawdzieczam moim
polskim przyjaciolom. Poznalem historie Polski przez znajomych
historykow i przez rodzine. Na poczatku najwiecej nauczylem sie od
mojego pierwszego, swietej pamieci, tescia. Byl to czlowiek-muzeum.
Walczyl w 1920 roku z bolszewikami, siedzial w Dachau, a potem w
wiezieniu komunistycznym. Byl profesorem chemii i siadywalismy razem w
piwnicy, gdzie on pedzil przesmaczny bimber, i sluchalem. Od takich
ludzi, a nie tylko z ksiazek, nauczylem sie prawdziwej historii Polski.

Podam ci przyklad. Jest on niezrozumialy dla Anglosasow, zreszta do
dzisiaj. Dlaczego czlowiek, ktory walczyl w wojnie po stronie aliantow
za niepodlegla Polske i siedzial w niemieckim obozie koncentracyjnym,
byl po wyjsciu aresztowany przez Sowietow? Gdy ja sie spytalem, co on
zlego zrobil, zeby na to zasluzyc, moj tesc sie rozesmial. Zachod mial
tylko jednego wroga, a Polska byla miedzy mlotem a kowadlem, miala
dwoch wrogow. Dopiero teraz Polska wyszla z tej sytuacji i zaczyna sie
nowa era.

- Byles jednym z tych, ktorzy krytykowali rzad brytyjski za wspoludzial
w wielkim klamstwie o mordzie katynskim. Dzis znamy sprawe ponad wszelka
watpliwosc. Czy Polska powinna domagac sie zadoscuczynienia od Rosji?

- Mysle, ze sprawa jest prosta. Tam, gdzie byla zbrodnia, nalezy
wymierzyc sprawiedliwosc. A jesli nie ma staran o sprawiedliwosc, to
trzeba zapytac: dlaczego?

Jesli chodzi o Wielka Brytanie, to pamietajmy, ze tutejsza opinia
publiczna, nie mowiac juz o rzadzie, jeszcze nie pojela, ze po stronie
alianckiej byly zbrodnie wojenne na skale porownywalna z hitlerowskimi.
Jeszcze dwa lata temu parlament uchwalil "Prawo o zbrodniach wojennych",
ktore wyklucza wszelkie zbrodnie dokonane poza terenami okupowanymi
przez Niemcy. Jest to kuriozum. Zbrodnia jest zbrodnia, gdziekolwiek ja
popelniono.

- Czy domaganie sie potepienia winnych ludobojstwa byloby checia
upokorzenia Rosji?

- Tak argumentuja ludzie, ktorzy maja w tym jakis interes. Mysle, ze
jest akurat odwrotnie. Gdy rozmawiam z Rosjanami, oni mowia mi, ze jest
to przeciez takze oczyszczenie Rosji. Takie oczyszczenie moze przywrocic
Rosji dobre imie. Jest to upokorzenie tylko dla tych, ktorzy maja cos do
ukrycia.

Natomiast  w Anglii, bariera w nazywaniu sowieckich zbrodni po imieniu
pochodzi stad, ze podwazyloby to cala angielska wizje drugiej wojny
swiatowej. Polega ona na tym, ze byla jedna strona zbrodnicza -
faszystowska, a druga czysta moralnie i heroiczna - aliancka. Poglad, ze
po stronie alianckiej byli zbrodniarze sowieccy, tak samo zli jak
hitlerowcy, niszczy falszywe wyobrazenie Zachodu o sobie. Podwaza to
kompleks wyzszosci Zachodu.

- W anglosaskiej historiografii Europy Wschodniej jestes fenomenem.
Przed toba pisali o nas glownie ludzie nam niechetni, tacy jak na
przyklad A. J. P. Taylor.

- Do niedawna Brytyjczycy bardzo malo wiedzieli o Europie Wschodniej i
uzywali historii instrumentalnie. Trzeba pamietac, ze Rosja byla
sojusznikiem Wielkiej Brytanii w wojnach napoleonskich i w obu wojnach
swiatowych XX wieku. Europa Wschodnia byla wiec widziana oczyma Rosji.
Hegemonia rosyjska byla uwazana za cos naturalnego, a narody Europy
Wschodniej byly potepiane lub lekcewazone. Widac to do dzisiaj.
Interpretacja historii Polski bardzo na tym cierpi, nie mowiac juz o
Ukrainie czy krajach baltyckich.

- Jakie konsekwencje dla ukladu sil ma, twoim zdaniem, powstanie
niezaleznej Ukrainy?

- Ukraina jest kluczem nie tylko do przeszlosci, ale i do przyszlosci
imperium rosyjskiego. Nie wiemy jeszcze, czy Ukraina na pewno bedzie
niezaleznym panstwem, czy tez bedzie satelita Moskwy. Ale Polska i
inni sasiedzi Ukrainy powinni jak najscislej wspolpracowac, aby jej
niepodleglosc umocnic. Bo jesli sie to nie uda, to Wielki Brat predzej
czy pozniej powroci w innej formie.

- Taka polityka zmarszczylaby niejedna brew w Moskwie.

- Oczywiscie. Ale w Rosji jest wiele opcji politycznych i nie wszyscy
Rosjanie chca powrotu do polityki imperialnej. Taki kurs bylby
katastrofa przede wszystkim dla nich samych. W tej chwili Moskwa ma
klopoty z utrzymaniem jednosci samej Rosji, a co dopiero mowic o bylych
republikach. Choc oczywiscie sa silne grupy, ktore moga probowac
powrocic do polityki hegemonii.

- Jak historia oceni generala Jaruzelskiego?

- Jest to bardzo ciekawa postac. Napisalem gdzies, ze jest to
czlowiek-maska, tyle, ze za maska nie ma twarzy, tylko druga maska. Za
malo wiemy, aby sformulowac ostateczna ocene, ale jasne jest chyba, ze
nie chodzilo o to, czy general Jaruzelski byl milym czlowiekiem, czy
tez o to, czy robil, co mogl w danej sytuacji. Mozna argumentowac, ze w
latach 1980-81 dzialal sprawnie i zgrabnie. Zamach 1981 byl wykonany
mistrzowsko i bez wiekszego przelewu krwi. To trzeba mu oddac. Jest bez
watpienia najlepszym zamachowcem XX wieku. Jest wiec na liscie wielkich
zamachowcow, ale nie na liscie wielkich bohaterow.

Wydaje mi sie, ze Jaruzelski istotnie robil, co mogl w strasznej
sytuacji. Pewnie nie byl tak zly, jak inni z tej samej formacji. Ale to
nie kwalifikuje go jeszcze na patriote czy bohatera. W 1983 roku, gdy
pisalem "Serce Europy", myslalem, ze Jaruzelski moze byc Wallenrodem.
Czlowiek osobiscie porzadny, myslalem, ze jeszcze moze sie zbuntowac.
Ale on tego nie zrobil. Sprawa zasadnicza jest to, ze Jaruzelski byl
oficerem w sluzbie imperium sowieckiego od lat mlodosci az do emerytury.
Trzeba nazwac rzeczy po imieniu. Natomiast dziwi mnie to, ze jego
przeciwnicy nie bronia lepiej swych pozycji.

- A jak oceniasz postepowanie pulkownika Kuklinskiego?

- Taki czlowiek zawsze bedzie dwuznaczny. Mogl dojsc do swej pozycji
tylko poprzez zaslugi dla systemu totalitarnego. Z drugiej strony,
podjal dzialania, ktore bardzo temu systemowi zaszkodzily. Trudno
powiedziec, jaki jest bilans koncowy. Nic nie wiemy o jego motywacji
wewnetrznej. Znamy tylko jego wypowiedzi teraz, gdy wygodnie zyje w
Ameryce. Trzeba by wiedziec, co on myslal pietnascie czy dwadziescia lat
temu. Watpie, zeby byl Wallenrodem. Raczej w pewnym momencie mial dosyc
i zmienil front. Natomiast ostatnim czlowiekiem na swiecie, ktory ma
prawo sadzic Kuklinskiego, jest general Jaruzelski.

- Byles przedmiotem kontrowersji w sprawie, ktora teraz chce poruszyc.
Niemniej powiedz szczerze, czy uwazasz Polske za kraj antysemicki?

- Polska miala kiedys bardzo wielu Zydow i byl w Polsce antysemityzm; i
to nie tylko przypadki. Cale sektory opinii publicznej byly
antysemickie. To bezsporny fakt. Ale z drugiej strony, Polska miala tez
bardzo wielu filosemitow i indyferentow - pelna game. Polska miala do
czynienia z Zydami wiecej i dluzej - na dobre i na zle - niz
ktorykolwiek kraj w Europie i w takiej sytuacji charakteryzowac Polske
jako kraj antysemicki byloby niesprawiedliwe. Dzisiaj Polacy maja
trudna sytuacje, gdyz przez ponad czterdziesci lat historia stosunkow
polsko-zydowskich byla prawie tajemnica i malo kto ma do czynienia
osobiscie z Zydami czy przeszloscia zydowska.

Mlodzi, inteligentni ludzie czuja, ze w przeszlosci Polski sa plamy i
teraz sa naturalnymi filosemitami. Ale taka pozycja nie jest wlasciwa,
bo Zydzi, tak samo jak Polacy i kazdy inny narod, maja swoich
szlachetnych i podlych reprezentantow i nie mozna popierac wszytkiego co
zydowskie i potepiac wszystko co polskie. Moim zdaniem nie ma konfliktu
polsko-zydowskiego, a jedynie konflikt miedzy ludzmi otwartymi i
dogmatykami po obu stronach. Ohydny nacjonalista polski ma duzo
wspolnego i od razu zgadza sie z ohydnym nacjonalista zydowskim. Ci,
ktorzy glosza haslo `Polska dla Polakow', maja swoich odpowiednikow
wsrod fanatykow w Izraelu.

- Jak wobec tego tlumaczyc zjawisko antysemityzmu bez Zydow; zydowskich
dowcipow, zydowskich stereotypow?

- To pochodzi z przeszlosci, jest niesmaczne, ale niegrozne. Jak mowi
Marek Edelman, dzisiaj Zyd to symbol wszystkiego, co obce i malo ma do
czynienia z Zydami. Jest to tylko nieszczesliwa metafora. W Polsce
jest duzo paranoi, bo narod duzo wycierpial.

- Gdy juz jestesmy przy fanatykach. Foruje sie w Polsce poglad, ze
nacjonalizm jest najwiekszym zagrozeniem polskiej demokracji.

- To jest poglad, ktory bardzo czesto spotyka sie tu, na Zachodzie: ze
system komunistyczny nie byl idealny, ale trzymal nacjonalizmy pod
kontrola. Tych prymitywnych ludzi Wschodzu trzymal w ryzach. Ja sie z
tym nie zgadzam. Oczywiscie tam, gdzie jest anarchia, rozne radykalne
elementy maja szanse rozwiniecia skrzydel.

Nacjonalizm wschodnioeuropejski nie jest oczywiscie fantomem, ale ja
czuje, ze ten problem jest sztucznie naglasniany i trzeba zapytac, w
czyim interesie. Osobiscie sadze, ze jest to w interesie postkomunistow.
Przyjmuja oni postawe straznikow porzadku i stabilizacji. Daja do
zrozumienia: `Z nami mozna robic interesy, a reszta to holota,
ciemnogrod, od ktorego Zachod powinien stronic'. Ponadto Polska, ktora
nie ma tych podzialow etnicznych, co sasiedzi, jest na to
niebezpieczenstwo najmniej wystawiona. Mimo to, gdy imperium upadlo, to
pierwszy krzyk tego typu zostal skierowany na Polske.

- Pewien znany polski intelektualista sformulowal poglad, ze zagrozeniem
dla Polski jest: `antykomunizm z bolszewicka twarza'. Chodzi o agentow
SB i rzekome czystki.

- Mysle, ze w tej sprawie sa dwie skrajne pozycje. Jedna to taka, zeby
na czarownice polowac, a druga to ta, zeby nic nie robic i wszystkim
komunistom wszystko wybaczyc. W kazdym kraju sa systemy kontrolowania
dostepu do stanowisk panstwowych i mozna taki system wprowadzic w
zycie bez polowania na czarownice. Bardzo szkodliwe byloby przejecie
wszystkiego z przeszlosci i potraktowanie spuscizny PRL jako dobrej
monety. Nie kazdy komunista byl zloczynca, ale w Polsce, tak jak w
kazdym kraju Europy Wschodniej, wsrod ludzi tamtego systemu byli
ludzie grozni, podli i skorumpowani. Wydaje mi sie, ze kazdy powinien
odpowiadac za swoje czyny i jesli nie jest godny zaufania, wtedy mowi
mu sie `do widzenia'. To nie znaczy, ze pojdzie do obozu czy pod
sciane, lecz tylko tyle, ze nie nadaje sie na wysokie stanowisko.
Mysle, ze to naturalne. Szkoda tylko, ze ten problem nie zostal
rozwiazany na samym poczatku. Szkoda tez, ze proba lustracji byla tak
niezrecznie przeprowadzona. Im dluzej to trwa, tym trudniej bedzie ten
problem rozwiazac. Oczywiscie sam fakt, ze ktos rozmawial z SB, malo
mowi. Wszyscy byli tym systemem splamieni. Gdy mieszkalem w Krakowie,
ja sam musialem rozmawiac z takim kapitanem Kazimierzem, zeby
przedluzyc wize. Ale to jest choroba ciala politycznego, ktora trzeba
leczyc. Dodam tylko, ze chyba lepiej leczyc ja ziolami, niz chirurgia.

- Patrzac na PRL jako na okres juz zamkniety, co zapisalbys mu po
stronie plusow? Na przyklad reforme rolna?

- Byly elementy polityki PZPR czy przedtem PKWN, wziete z programu
PSL. Reforma rolna byla marzeniem polskich chlopow od polowy XIX w. Ale
reforma rolna nie byla dobrem samym w sobie, gdyz wszystko zalezy od
warunkow. Z jednej strony chlopi dostali ziemie, ale z drugiej warunki
podatkowe, prawne i administracyjne stworzono takie, zeby uniemozliwic
im rozwoj. Paradoksem jest, ze reforme rolna wprowadzono w momencie, gdy
problem bezrolnych chlopow wlasciwie zniknal. Kazdy, kto chcial, mogl
objac gospodarstwo rolne na ziemiach poniemieckich. Natomiast
rozparcelowano majatki, przez co zniszczono racjonalna strukture
wlasnosci rolnej. Za to rozdrobnienie polska wies bedzie placic wysoka
cene przez kilka pokolen. Trudno powiedziec, aby partia zapewnila
polskiemu rolnictwu przodujace miejsce w Europie.

- Wydaje mi sie, ze zasadniczym konfliktem w polskim zyciu
intelektualnym jest starcie miedzy dwiema tradycjami. Pierwsza to
tradycja dawniej promoskiewska, pozniej rewizjonistyczna i
postmarksistowska, a dzisiaj socjaldemokratyczna. Jej reprezentanci to
ludzie, ktorzy przez marksizm przeszli, ale pozniej go odrzucili i
czesto z wielkim poswieceniem stawiali mu czola. Jest to tradycja,
ktora wyrasta z gleby PRL-u, formacja buntu przeciw mlodzienczej
wierze. Druga, starsza tradycja, to ta, ktora nigdy na marksizm nie
dala sie nabrac. Ludzie tej drugiej tradycji mowili juz w latach 20. i
30., ze marksizm jest mrzonka, a sowietyzm zbrodnia, czyli to, co
postmarksisci odkryli w latach 60. i 70.

- No, to twoja analiza. Ale faktycznie, nie ma na swiecie wiekszego
antymarksisty niz eks-marksista. Neofita czy zbuntowany jezuita jest
gorszym antykatolikiem niz ktos, kto nigdy nie wierzyl. Wiekszosc
narodu polskiego byla przymuszana do ideologii marksistowskiej, nie
dziwne wiec, ze tacy ludzie dominuja. Jest ich ilosciowo wiecej. Ale
nawet ci, ktorym sie wydaje, ze nigdy swiadomie nie przyjeli marksizmu,
tez sa zatruci. Na przyklad wsrod historykow problemem nie jest to, ze
historiografia lat 60. czy 70. byla prawdziwie marksistowska. Problemem
bylo oslabienie przez konflikt z marksizmem. Malo kto mial ten luksus,
zeby naprawde swobodnie myslec. Tylko ludzie z zewnatrz mogli sie zajac
kultura polska. Czesto jestem zapytywany, jak to jest, ze historia
Polski napisana przez Brytyjczyka ma takie powodzenie. Przyznam, ze jest
to dla mnie troche krepujace, ale faktem jest, ze tylko czlowiek z
zewnatrz mial takie mozliwosci. Nie chodzi tylko o cenzure. Codzienne
stykanie sie z tym systemem oslabilo wszystkich inteligentow.
Naturalnie, polska inteligencja przeszla przez to lepiej niz na przyklad
w Czechoslowacji czy na Wegrzech. Wegrzy podziwiaja Polakow za to, ze
mniej sie poddali, ale to nie znaczy, ze w ogole sie nie poddali.

- Partia promoskiewska istnieje w Polsce od kilkuset lat: od familii
Czartoryskich, krola Stasia i Targowicy, a konczac na PZPR i jej
dzisiejszych spadkobiercach. Czy jest to juz element w naszej
polityce?

- Ten element prorosyjski byl zawsze znacznie silniejszy, niz Polacy
chca przyznac. Wielu Polakow dobrowolnie sie rusyfikowalo, lecz o nich
sie nie mowi. Nie kazdy Polak w Rosji byl wiezniem na Sybirze. Stosunek
do Rosji sowieckiej byl podobny. Wielu Polakow sluzylo Rosji z zapalem.

- Czy partia moskiewska ma zaslugi dla Polski?

- Zbyt malo bylo okresow w historii Rosji, kiedy normalny, honorowy
Polak mogl byc z czystym sumieniem lojalny w stosunku do systemu
rosyjskiego czy sowieckiego. Dlatego rozumiem resentymenty w stosunku do
Rosji. Co nie oznacza, ze usprawiedliwiam tych Polakow, ktorzy
nienawidza Rosjan. To jest po prostu glupie. Polacy maja duzo wspolnego
z Rosjanami.

- Tak jak w XIX wieku liberalna inteligencja rosyjska potepila
aspiracje narodowe Polakow, tak dzisiaj, nawet wielu rosyjskich
demokratow nie potrafi przyznac prawa do samostanowienia Ukrainie.

- Dlatego, moim zdaniem, powinnismy zachowac pewien dystans w stosunku
do demokracji. Demokracja w rekach wiekszych narodow moze byc
instrumentem ucisku. W Wielkiej Brytanii Anglicy, bedac najwiekszym
narodem na wyspach, opanowali Walie, Szkocje i Irlandie metodami
demokratycznymi. W parlamencie Anglicy zawsze mieli wiekszosc.
Liberalowie i demokraci tez moga miec swoej `blind spots'. Demokracja
nie jest dobra czy zla sama w sobie, a jest jedynie mechanizmem
sprawnego rzadzenia i wszystko zalezy od kultury demokratow. Na wyspie
zamieszkalej przez ludozercow, ludozerstwo bedzie demokratycznym
porzadkiem. W latach 30. demokracja dopuscila do wladzy hitlerowcow. W
Irlandii demokracja jest instrumentem nietolerancji protestantow. W
Polsce mamy podobne zjawisko. Polska jest krajem katolickim, ale
stosunki miedzy narodem a Kosciolem sa nielatwe. W obozie totalitarnym
Kosciol byl z narodem, i to byl bardzo korzystny sojusz, ale teraz w
sytuacji wolnosci, zarowno hierarchia jak i narod musza na nowo ulozyc
te stosunki. To, ze jest demokracja, nie znaczy, ze wszyscy demokraci
sa w porzadku.

Zreszta uwazam, ze Rosja ma przed soba jeszcze dluga droge do
normalnosci. Jako historyk patrze negatywnie na przeszlosc rosyjska.
Rosja to kolos, ktory byl budowany nieludzkimi metodami i jego jednosc
jest nienaturalna i niezdrowa. Nie plakalbym, gdyby Rosja rozpadla sie
na mniejsze czesci. Trudno jest z Moskwy rzadzic Wladywostokiem w
sposob demokratyczny. Mysle, ze historia demokratyzacji Rosji dopiero
sie zaczyna.

- Dlaczego w niektorych srodowiskach walka z komunizmem sowieckim
postrzegana jest jako moralnie mniej jednoznaczna niz opor przeciwko
Niemcom hitlerowskim?

- Dlatego, ze walka z Niemcami jest od dawna sprawa zamknieta. Niemcy
przegrali, a ich potega legla w gruzach. Sytuacja polityczna i moralna
byla wiec czysta. Natomiast Rosja byla w wojnie sojusznikiem strony nie
tylko dobrej ale przede wszystkim zwycieskiej. Dlatego Polak, ktory
walczyl z Rosja, komplikowal caly rachunek geopolityczny. W 1943 roku
rzad polski w Londynie byl potepiany jako nieodpowiedzialny, bo
komunizm byl sojusznikiem Zachodu. To samo, gdy Churchill wyglosil
slynne przemowienie w Fulton, kiedy to ukul pojecie `zelaznej
kurtyny', "Times" potepil go mowiac cos w rodzaju: `Komunizm, to nie
to samo, co demokracja, ale mozemy sie nawzajem wiele od siebie
nauczyc'. Churchill byl okreslany jako militarysta, jastrzab, czy
jak by to dzisiaj ujeto w Polsce - oszolom, ktory prowadzi swiat do
wojny. Komentowano to tak, jak gdyby to Churchill spowodowal zimna
wojne, a Stalin nie mial z tym nic wspolnego. Sojusz z komunizmem w
czasie wojny jest zrodlem tych wielu gigantycznych nieporozumien.

Przed wojna sytuacja byla odwrotna. Druga Rzeczpospolita byla pod
wplywem zwycieskiej wojny z Rosja Sowiecka i opor wobec bolszewizmu nie
byl powodem do niepokoju moralnego. Bohater wojny z Rosja byl bohaterem,
a wlasnie ten, kto chcial przeciwstawic sie Niemcom, mial trudniejsza
moralnie sytuacje. Zanim nie odmowil zlozenia przysiegi Kajzerowi, przez
co trafil do wiezienia, Pilsudski walczyl przeciez po po stronie
austriackiej. Dopiero teraz mozna ocenic historie Polski bez tych
wykrzyknikow.

                                      [podal Zbigniew J. Pasek]
_______________________________________________________________________

["Le Nouvel Observateur", 28.01.1993. Przetlumaczyl J.K_uk]

Guy Sitbon


                  MOSKWA: JESLI NIE MASZ REWOLWERU...
                  ===================================

Znacie ten ostatni dowcip? Jest facet, zwa go Oleg. Wstaje rano w swoim
moskiewskim mieszkaniu, pstryk, jest swiatlo, jest prad. Idzie do
kuchni zrobic sobie kawe, odkreca kran, woda plynie. Bierze prysznic,
jest ciepla woda. Gotuje wode, jest gaz. Oszalaly biegnie obudzic zone:
`Lena, Lena!, to potworne! Komunisci wrocili!'

Od kawalow podobnego pokroju roi sie teraz ku uciesze moskwiczan.
Swiadcza one o tym, o czym na ogol swiadcza dowcipy: raczej o
rezygnacji niz o oburzeniu. Gorbaczowa Rosjanie nienawidzili. Jelcyna
nawet nie nie znosza, po prostu juz go nie znaja. Juz nikt nie wierzy,
zeby cokolwiek dobrego albo zlego bylo wynikiem dzialania wladz. Doszli
do wladzy, aby sie nakrasc i slusznie. Kazdy chcialby odgryzc jakis
kawalek, aby przezyc, dlaczegoz by nie prezydenci i ministrowie?

Wolni wreszcie, aby dac upust swojej naturze, Rosjanie znajduja
upodobanie w nostalgii. Najstarsi wspominaja wojne, podczas ktorej
wszyscy sie wspomagali w biedzie. Nowsze pokolenia idealizuja lata
70-80, `gdy wszyscy sie kochali, a teraz dusimy sie w egoizmie'.

Innego wieczoru swietuja u Elisbarow. Mozecie go nazywac Bar, woli to.
Swietuja, bo smutno, a akurat jest co wypic. Liza, zona Andrieja, tego
rana znalazla sie w szpitalu i przeszla nagla operacje. Pierwszy
lekarz, ktory przyszedl do domu, stwierdzil zaburzenia pokarmowe i
przepisal herbate i troche biszkoptow. Drugi byl stanowczy: ostre
zapalenie wyrostka. A w szpitalu wykryto krwotok spowodowany ciaza
pozamaciczna. Ginekolog byl w bardzo zlym humorze: `Wasza chora wymaga
transfuzji krwi. Ja nie mam krwi. Znajdzcie cos, jesli chcecie, bym ja
leczyl!'.

Robimy runde po miescie, aby kupic troche krwi: ani kieliszka z RH
odpowiednim dla Lizy. Wreszcie chirurg daje nam adres pracowni, w
ktorej mozemy dostac poltora litra krwi RH(-) w zamian za trzy litry
swiezej, ktora sie wezmie od przyjaciol chorej.

Jedziemy scisnieci w dwunastke w dwoch samochodach. Odwilz, przeciskamy
sie przez kurtyne topniejacego sniegu, wreszcie znajdujemy to
laboratorium wymian. Dyrektor nas wyrzuca. `Chora ze szpitala 31, nic
nie chce o tym slyszec. Nie mam nic wspolnego z tymi draniami ze
szpitala 31'. Pare garsci rubli poprawia mu humor. Czterech dawcow mu
wystarczy. `Ostrzegam, biore po 400 ml od kazdego'. - `Czy to nie za
duzo?' - `Mam tylko woreczki 400-mililitrowe, albo to, albo nic'.
Najsilniejsi z nas sie poswiecaja. Senni, ale z pojemnikami krwi RH(-) w
rece.

Wobec zagranicznego dziennikarza ginokolog robi sie rozmowny. `Szpitale
w ZSRR nigdy nie byly czterogwiazdkowe, czesto mielismy klopoty z
zaopatrzeniem w pewne lekarstwa lub sprzet, ale oplywalismy w rezerwy
krwi. Oddawanie krwi bylo obowiazkowe dla mlodziezy i niektorych innych
kategorii ludnosci. Dzis juz nie ma ochotnikow za wyjatkiem nowych
wloczegow i glodomorow, ktorzy oddaja krew, aby sie najesc. Nasz kraj
upadl bardzo nisko. Prosze popatrzec, pielegniarki pala po korytarzach,
nikt juz nie ma na nie slowa!'

Nawet po transfuzji Liza czula sie zle. Zmieta twarz Andrieja budzila
litosc. I dlatego dzis swietuja u Elisbara. On jest Gruzinem, a w jego
mieszkaniu prawie nie ma mebli. To normalne, sprzeda swoje mieszkanie i
przeprowadzi sie do Tbilisi. Bo Gruzini i Rosjanie, to maja inne RH.
Dla Elisbara wszystko skonczone, Moskwa, przyjaciele, mlodosc.
Skonczony Bulhakow pozerany w samizdatach, wiersze Achmatowej czy
Mandelsztama, przepisywanych lub wyuczanych na pamiec przed
przekazaniem przyjaciolom, wszystko skonczone. Dzis juz nie ma poezji,
wszystko za dolary. Wiec za 80 000 dolarow ze sprzedazy swojego
mieszkania Elisbar kupi dwa w Tbilisi i jedno od razu wynajmie, za
dolary, moze nawet za 200 miesiecznie.

Zegnaj Moskwo! Gruzinskim obyczajem Elisbar napelnia rog, wdrapuje sie
na taboret i wznosi toast: `Chce wam dzis o milosci. Milosc i
przyjazn!' I mowi o swoich przyjaciolach od zawsze, ktorych porzuci na
zawsze. `Pewnie sie juz nie zobaczymy, ale kochac sie bedziemy zawsze'.
Wstawil sie Elisbar, to widac, ale i tak gardla mamy scisniete.

W telewizji znani aktorzy opowiadaja o `podworzach naszego
dziecinstwa'. Przybudowki mieszkan pod golym niebem, podworza blokow,
male zagajniki brzozowe otoczone z wszystkich stron domami sluza jako
ogrodki dzieciece, garaze, kluby Trzeciego Wieku, galeryjki handlowe,
domy mlodziezy, miejsca spotkan... Miasteczka w miescie. Kochac Moskwe,
znaczy sie kochac jej podworza. `Ja juz nie lubie mojego podworza',
opowiada jeden z aktorow. `Stalo sie sztabem generalnym okolicznych
lobuzow. Wieczorem, aby przespacerowac sie z moim psem, wychodze
uzbrojony w pistolet gazowy'.

Pistolet gazowy jest bronia slabych, ktora Jelcyn zalegalizowal po tym,
gdy stala sie powszechna. Ludzie zrozumieli, ze teraz bron palna jest
tolerowana. I rozprzestrzenia sie wszedzie. Jesli robisz interesy, to
wychodzenie bez broni lub paru goryli do ochrony jest nierozsadne.
Szczytem sukcesu osobistego sa zakupy w dolarowym supermarkecie z
jednym gorylem pchajacym wozek, a drugim zezujacym czujnie wokol, gdy
szef maca camembert. W bramie kasyna Graziella wykidajlo przepuszcza
was przez wykrywacz metali. Klientow uprzejmie prosi sie o zostawienie
rewolwerow w szatni. Kasyna, jedyny interes uczciwy i prosperujacy,
mnoza sie tak, ze wkrotce bedzie ich tyle co w Las Vegas.

Rozroznic mozna trzy typy biznesmanow. Najpierw mamy malych lajdaczkow,
ktorym sie udalo. To jest trzon nowej burzuazji. Okazali sie nieco
zdolniejsi od pozostalych. Nastepnie znajdujemy prawdziwych handlowcow,
ktorzy nie chca wiedziec nic o niczym jak tylko o tym, by sprzedac
drozej niz sie kupilo i jak najmniej placic pracownikom. Najlepiej nie
miec zadnego, pracowac w rodzinie, lub ze wspolnikami. Stosunek
pracodawca - pracownik nie zostal tu jeszcze wynaleziony. Trzecia
kategoria - i tu koncentruja sie prawdziwe pieniadze - rekrutuje sie
prawie wylacznie z komunistycznej nomenklatury, ktora stala sie
wsciekle antykomunistyczna. Jesli spotkacie Rosjanina, ktory wymiotuje
obelgami na stare czasy, nie musicie szukac skad przychodzi: byl w
samym sercu systemu. Niegdys stalinowiec, zanim nie naplul na Stalina
na rozkaz Komitetu Centralnego; nastepnie zostal chruszczowszczykiem,
ktory sprzedal Chruszczowa, gdy linia sie zmienila, dalej Brezniewowcem,
wreszcie Gorbaczowista. A gdy wladza odwrocila sie od komunizmu, stal
sie antykomunista z ta sama werwa. Kapitalizm jest jedynie ostatnim
wirazem na drodze, na ktorej stowarzyszyli sie oficjele, z taka sama
dyscyplina i serwilizmem. Biurokrata jest konformista, albo go nie ma.

Wszystko jedno, bialy, czerwony, czy czarny kapitalisto, mozesz liczyc
wylacznie na wlasne sily bezpieczenstwa. Nie ma mowy, aby Panstwo
przyszlo ci z pomoca, chyba ze pozwoli ci po prostu zatrudnic gliny do
twoich osobistych celow. Dalej nosza mundury, panstwowa bron i
otrzymuja swoj zold, ale ciebie ochraniaja specjalnie. Wypada niezle
zyc. Na ulicach policjanci zdzieraja literalnie okup z kierowcow! Nie
ma zadnych cennikow. Ceny wahaja sie od 200 rubli (pol dolara) do 50
dolarow. Ja sam uzywam czesto samochodow policyjnych jako taksowek.
Pewna agencja obrotu nieruchomosciami dla cudzoziemcow podlizuje sie
klientowi taka oferta: `24 hours armed highly qualified guards'. Ze
straznikow osobistych tworzy sie prywatna policje, a stad oddzialy
zbrojne, mniej lub bardziej prywatne.

Panstwo sie rozpada i kazdy lapie za jakis kawalek. A to sie nazywa
prywatyzacja. A wlasciwie to to jest po prostu lupienie. Jedna z grup
nomenklaturszczykow sprywatyzowala na swoj uzytek obrot handlowy
kamieniami szlachetnymi. Kupuja je za trzy grosze, sprzedaja po cenie
rynkowej i napelniaja sobie kieszenie wyklinajac na stary system i jego
gulagi.

Ci grabiezcy oplywaja w dewizy, z ktorymi nie wiedza co robic, bo
towarow jest malo. Nagle, inflacja przestaje dotyczyc tylko rubla,
rozciaga sie takze na dolara. W jednym ze sklepow jablka sprzedaje sie
po poltora dolara za sztuke. Ta `dolaryzacja' sprzegnieta ze zwariowanymi
pieniedzmi grabiezcow tworzy pomylony system pozbawiony jakichkolwiek
mechanizmow rownowagi: benzyna na czarnym rynku kosztuje tutaj 30
rubli, nieco dalej w tym samym miescie - 200. Mozna byc pewnym, ze
rzeczywista ekonomika rynkowa przezywa regres. Kiedys istnialy male
targi kolchoznikow, male, ale zrownowazone. Teraz targ jest drozszy niz
w Paryzu i opustoszaly przez kupujacych. Nic dziwnego. Podstawowym
warunkiem dzialania rynku jest prawo. A w Moskwie nie ma juz prawa: na
czym wiec oprzec rzeczywisty rynek?

Nadeszly czasy oszustow, ktorzy atakuja falami i proponuja cudowne
lekarstwa. Proponuje sie wladzom np. wielomilionowe studia (finansowane
przez organizmy miedzynarodowe) nad prywatyzacja przemyslu
automobilowego, albo kolei zelaznych, albo bankow. Inny proponuje
generalna dolaryzacje. Inny sprzedaz calego przemyslu w prywatne rece w
ciagu roku. A jeszcze inny sprzedaz calej Syberii Stanom Zjednoczonym.
Przeciez Aleksander II sprzedal Alaske, wiec czemu nie cala Syberie? Ci
doradcy wypelniaja kieszen sutym ochlapem za raport, ktorego nikt nie
przeczyta i tyle ich widac, az do nastepnej fali pomyslow. Caly kraj,
najwiekszy na swiecie, sprzedaje sam siebie na zlomowisku. A Rosjanie
nic nie mowia i tlumia gniew. Oto standardowy wywiad z czlowiekiem z
ulicy: `Wierzyl pan w komunizm? - Tak. - Jeszcze pan w niego wierzy? -
Alez, skadze, co za potwornosc! - A w co pan wierzy? - Nie wiem, w
siebie samego... Moze w Boga?'

W pobliskim kosciele kolejka do chrztu jest tak dluga, jak kolejka do
rzeznika. Od najmlodszych do najstarszych, wszyscy masowo przylaczaja
sie do prawoslawia, `bo w cos w koncu trzeba wierzyc'. Bog stal sie
jedynym wspolnym mianownikiem w tym chaosie, ktory niezle przypomina
Niemcy z 1919. W obu przypadkach kraj znokautowany kleska (w tym
wypadku zimnej wojny) rozchwiany nowym systemem politycznym popartym
przez nielicznych, cierpiacy powazny niedostatek, szalejaca inflacje,
bezrobocie i bezsile Panstwa. Dobry teren do wybuchu integryzmow i
rasizmow. Tak jak Niemcy w latach '20, jak Rosja przed Stalinem, tak i
dzisiejsza wyglada dyktatora, ktorego imienia jeszcze nie zna. Zadnego
kandydata na despote nie widac, ale apel do tyrana tli sie w glebi
wiekszosci glow. Nie oznacza to jednak, ze ten chrzescijanski
Choimeinizm to sprawa jutra. Rosjanie, poprzez ich cala historie
wykazali sie jedna cecha - umiejetnoscia wytrzymywania najgorszego
znacznie dluzej, niz ktokolwiek inny. Niewolnictwo zniknelo we Francji
podczas sredniowiecza, w Rosji w 1861. Autokratyzm przeciagnal sie az
do 20 wieku. Czasy Ubu, ktore przechodzimy teraz, moga potrwac wiecznie,
gdyz Rosja jest przepascia, do dna ktorej nikt nie dotarl. A wtedy...

                                                          Guy Sitbon
---------------------------------------------------------------------

[Trzy grosze tlumacza dyzurnego. Przejalem sie. Zjawiska, ktore
 obserwowalismy i nadal obserwujemy w Polsce, tylko w skali
 kilkadziesiat razy wiekszej. Ale nie dajmy sie zwariowac. Zdarza mi sie
 rozmawiac z Rosjanami za granica. Pewne oznaki stabilizacji tez sa i
 `normalni' handlowcy, czy biznesmeni to *nie* sa biale kruki. Francuzowi
 najlatwiej bylo puscic opowiadanie - samograja, wizje czystej
 katastrofy, bo wtedy lepiej sie trawi kozi serek zalany Bordeaux ze
 sredniego rocznika i mniej widzi sie lokalne problemy. Wybory juz sie
 odbyly i rozni politycy, z Giscard d'Estaing'iem na czele juz prorokuja,
 ze wkrotce w Rosji bedzie straszna rewolta i tylko on ocali przed nia
 Francje...

 Bardzo latwo jest wpasc w nastepujace pulapki:

 A. Podobienstwo do Niemiec po Pierwszej Wojnie i tesknota za
    dyktatura. Niezupelnie. Po pierwsze, Rosjanie wlasnie wychodza z
    dyktatury i maja alergie, a po drugie w Niemczech nie bylo
    dramatycznej zmiany prawie wszystkich praw i regul rzadzacych
    ekonomika i karierami spolecznymi. Roznice te mozna mnozyc do woli,
    a glowna i tak jest jednorodnosc spoleczenstwa niemieckiego.

 B. Podobnie jak dla typowego publicysty zachodniego w latach '70 i
    wczesnych '80 bylo oczywiste, ze ZSRR jest wiecznotrwale i bedzie
    paskudzic jeszcze w nastepnym wieku, tak teraz panuje zludzenie, ze
    ten chaos, ta prowizorka i azjatyckie ciemnosci tez beda wieczne,
    bo Rosjanie niejedno wytrzymali, podobnie jak Chinczycy.

 C. Pulapka samonapedzajacych sie diagnoz, popularna rowniez w Polsce.
    Nie udalo mi sie zrobic pieniedzy, oczywiste, wszystko rozkradli
    komunisci i innym nie daja. Udalo mi sie, no tak, wszyscy uwazaja
    mnie za bylego nomenklaturowca partyjnego i juz *nigdy* nikogo nie
    przekonam, ze to uczciwe, wlasnymi rekami... Jak z tego wyjsc?

                                                                 J.K_uk]
_______________________________________________________________________

Adach Smiarowski 


                         COS NA W. POST
                         ==============

     "A przed uczta potrzeba dom oczyscic z smieci;
     Oczyscic dom, powtarzam, oczyscic dom, dzieci!"

Polacy, nacja wspaniala, umilowana przez Przenajswietsza Panienke
i narody oscienne, w czas przedziwnie zsynchronizowanego z
Wielkim Postem przednowku, oddaja sie wedle przykazania trzem
ulubionym Wartosciom Chrzescijanskim, modlitwie, jalmuznie i
postowi.

Klepanie kantyczek jest bardziej pozyteczne niz niesie wiesc
gminna, zwlaszcza gdy ma sie duzo czasu i rozchybotany odmienny
stan swiadomosci. Jalmuzne prosze przeslac na adres redakcji. A
my, zgodnie z gastronomicznym przeznaczeniem kacika, zabierzemy
sie za punkt trzeci.

Wsrod niezliczonych potraw znanych ludzkosci post zwykl sie
wyrozniac prostota, elegancja i tanioscia. Znany od czasow
niepamietnych, wpisany jest niejako w geny na samym dnie DNA.
Jako nieodzowny skladnik diety czlowieczej zostal z tejze
wycofany z przyczyn nowoczesnosci, czego skutki widac na co
dzien, bo na co noc jest ciemno.

Nowoczesnosc ma swoje sciezki przez zyto, i przez zycie, i zawsze
wie lepiej. Post jest wrogiem ekonomii, a ekonomia to jest to. Co
do spraw zdrowia, to na te monopol maja sztuki medyczne w nimbie
prawdziwej nauki paradujace. Procz nauki, po palcach im depcza w
tym cywilizowanym kontredansie prowizorzy i kupcy. Potarmoszona,
ale zawsze jedynie sluszna, nowoczesna medycyna z postu szydzi.

Nigdy zreszta nie byl w modzie ten staroswiecki wynalazek. A moda
jest niezmiennie sednem zmiennej nowoczesnosci. Raz mamy na
afiszu rzetelne zdrowaski lub zbawcze antybiotyki, innym razem
graja bardzo potrzebne szczepionki lub smakowite gowienka
jaskolcze. Czlowieczenstwo z bezczelna niepokora przezywa kolejne
eksperymenty i zmusza pokolenia uczonych medykow do wysilkow w
temacie genialnych odkryc.

Zanim przejdziemy do dania glownego, kilka zabiegow wstepnych.
Przy targowaniu sie z nowoczesnoscia post utracil wrodzone cnoty.
Wymaga nieco fatygi, plukania na zewnatrz i od srodka, no i sama
woda nie wystarczy. Zwierze ludzkie z felerem, jako to cukrzyk,
gruzlik badz apoplektyk, musi miec delikatne zrozumienie
fizjologii wlasnej i aplikowac post ostroznie oraz z umiarem.
Wrzodowcy powinni wziac na wstrzymanie. Osoby w trzech sigmach
jakotakosci i rozmaite grubale poscic moga spiewajaco. Wystarczy
zaufanie do Stworcy, ze nie skopal skladaka, do ktorego ciagle ma
copyright.


                      Przepis Dosc Szczegolowy
                      ------------------------

Dni przedwstepne

Dla tych co jedza mieso, cukry, biala make i podobny wikt
zalecany przez Zjednoczenie Wytworcow Sztucznych Szczek,
przydaloby sie ze trzy dni diety normalnej. Warzywa, owoce,
ziarenka - niech i kiszki maja frajde.

Dzien przedwstepny

Sniadanko leciutkie jak groszek, znaczy wycofac kielbase z
kapusta. Na obiad salatka, warzywna albo owocowa. Rozsadniej jest
nie mieszac, bo zoladek, paskudnik ortodoksyjny, enzymow nie
miesza i atakuje albo jedno albo drugie. To tak na marginesie,
dla tych, ktorzy zapomnieli co mama mowili. Na kolacje
szklaneczka, dla odmiany - soku lub herbaty z lagodnych ziolek, o
ktorych wkrotce.

Dnie postu

Rozwazania nad cialami stalymi zostawmy fizykom. Witaj plynna
jutrzenko! Pijemy piec razy dziennie (rozlozone rownomiernie) po
szklaneczce postnego cymesu, do wyboru, do koloru:

 - sok, warzywny lub owocowy, najlepiej swiezo wycisniety,
   pol na pol z letnia woda;

 - herbatka z ziolek jak roza dzika, rumianek, mieta, zenszen,
   a dla chlopow co-by-kcieli-a-nie-mogom sarsaparilli szczypta
   swoje zrobi;

 - rosol jarski, a jakze. Jest to niemal rosol ogolnowojskowy, z
   tym, ze bezmiesny. Bierze sie wloszczyzne, wszelkie farfocle
   zielone, ziemniaka lub dwa, buraczka i cokolwiek warzywnego
   i swiezego pod reka, sieka sie to w drobna kostke i gotuje
   przez pol godziny. Jak sie odstoi przez nastepne pol godziny,
   odcedzamy na sicie. Trzymamy w lodowce - jak nie ma cebuli
   ani czosnku w srodku, to wytrzyma z cztery dni. Pijemy letnie.

Poza tym dopijamy sie zwykla dobra woda. Tylko skad ja wziac?

Uwazny i inteligentny Czytelnik roztropnie w tym miejscu zauwazy,
ze taki post jest do kitu, bo Prawdziwy Post to woda i czesc.
Owszem, istnieja ponoc zakatki na tej planecie, gdzie mozna
poscic na wodzie bezkarnie. Ale ludzie nie maja tam komputerow,
wiec sie nie ma co nimi przejmowac. Cywilizowany czlowiek na
wodzie moze wyjsc jak na mydle, bowiem nowoczesnosc z pola i zagrody
zdazyla sie przekrasc do zyl, kiszek i mozgow. Anatomia postu wyglada
tak oto in usu.

Po mniej wiecej trzech dniach organizm, ktory sie do tej pory
buntowal i domagal zarcia, strajkowal i bojkotowal negocjacje,
nagle politycznie dojrzewa i pojmuje, ze nie tedy droga.
Nadchodzi moment, kiedy przycicha i zaglebia sie w siebie,
analizuje swa moc i swa wole. Juz nie wydziera sie do swiata, nie
naprasza o miche, ale powoli i skrupulatnie robi samoprzeglad
komorek. Kazda sie prezy i stawia marsa, tlusciochy wciagaja
brzuchy, charlaki defiluja jak na mustrze. Wszystko na nic!
Co slabe - na przemial, co tluste - do pieca. Zycie jest
bezwzgledne. To tylko czlowiekowi sie czasami wydaje, ze jest
litosciwy.

Przez pierwsze trzy dni zdarza sie poczuc glod, zwlaszcza gdy kto
jest nieprzyzwyczajony. Potem autoliza przejmuje stery systemu.
To co do tej pory sluzylo do pochlaniania, obraca sie o 180
stopni i zaczyna wydzielac. Przewod pokarmowy pracuje w odwrotnym
kierunku. Resztki chorych komorek, niedopalki tlusciochow,
wychodza wszelkimi otworami na swiat bialy. Niosa ze soba w
worach zdobycze chemii rolnej, spozywczej i gospodarczej. Co i
raz sie ktory wor rozsypie i posieje dedetem i azotoksem po
jelicie. Mozliwosc zatrucia jest jedna z przyczyn, dla ktorych
post wodny jest niewskazany. Soki i herbaty nie tylko ulatwiaja
organizmowi wyregulowac rownowage mineralna, ale rowniez pomagaja
zneutralizowac szkodliwe toksyny i usprawniaja wyrzucanie smieci.

A smieci trzeba usuwac zanim zatruja. I tu wkracza na scene
postrach lat cielecych, narzedzie szpitalnych tortur, pierwsza
dama postnego dworu - lewatywa. Bez niej nijak, bez niej strach.
Z braku paszy tresciwej kiszka stolcowa nie otrzymuje sygnalu do
boju i samo zle kisi sie u wylotu, a jak pokisi sie z dzien, dwa,
to toksykoza niemal murowana, chyba ze jest sie autochtonem na
Wyspach Salomona. Trzeba sie wyczyscic z drugiej strony.

Nie taki diabel straszny, jak lewatywa. Najprosciej wychodzi w
pozycji `pad na pysk przed szejkiem'. Woda winna byc w
temperaturze ciala, mozna dodac kilka kropli soku z cytryny.
Trzeba zawiesic pojemnik z pol metra ponad tylkiem, zeby uzyskac
odpowiednie cisnienie. Koncowke lewatywy posmarowac kremem
lub mydlem. Zaczynac skromnie, od powiedzmy pol litra, po wdrozeniu
przyjdzie czas na litr. Wsaczyc to powoli do srodka i odlezec swoje.
Najpierw na wznak minutke, potem na lewy bok, na brzucho i na prawy
bok - o ile wytrzymamy. Mozna delikatnie masowac brzuch z wierzchu.
W ten sposob woda rozejdzie sie po jelicie grubym i wyplucze swinstwa.
A teraz uwaga! Jesli udalo nam sie wytrwac do tego momentu, moze sie
zdarzyc, ze parcie nagle ustapi. Ktokolwiek ulegnie w tym
momencie zludzie ulgi i oddali sie od ustepu, bedzie mial
dodatkowe pranie w poscie. A jakie kino dla publiki!

Lewatywe stosujemy co najmniej raz dziennie, rano. Wyjatkowo
zapaskudzone organizmy (chocby ci, ktorzy nigdy nie poscili) moga
dodac seans wieczorny. Pierwsze czyszczenie odbywa sie wieczorem
dnia przedpostnego. Skwapliwcy pomagaja sobie odgornie za pomoca
rycyny lub soli glauberskiej. Ma to te wspaniala zalete, ze sama
lewatywa wydaje sie potem pieszczota.


Koniec postu

Dziwne, ale do przerywania postu nie ma sie tak samo ochoty jak
do postu zaczecia. Organizm, zadowolony jak bak, potrafi dlugo
nie wysylac sygnalow i zwyczajnie nie jest sie glodnym. Okres ten
zalezy od czlowieka i jego kondycji. Kiedy wszak system juz sie
wyleczy i wyczysci, wola glosno i serdecznie. Nagle pojawia sie
laknienie i tlucze kulakami po zoladku jak za dobrych starych
przedpostnych czasow.

Z wznioslych wyzyn mistycznego uniesienia wracamy do swiata
karmnikow. Zbrzydl nam jakby w miedzyczasie, schamial. Zstepujemy
powoli i z godnoscia. Na noc zalewamy woda garstke mala suszonych
sliwek. Nazajutrz switkiem z luboscia saczymy brazowy wyciag i,
o nieba!, cpamy dlugo i z namaszczeniem  wymokle sliwki. Delicje!
Jak wszystko po poscie. W kazdym kasku bedzie sie teraz
odnajdywac smaki nieznane, zagubione w kretych labiryntach tej
lub przeciwnej polowiny mozgu, budzace dreszcze w dol krzyza, az
po zagubione ogniwo rozwoju gatunku.

Poza dotychczasowa dawka plynna w pierwszy dzien jemy jablko i
podgryzamy wieczorem salate. Wszystko powoli i z namaszczeniem.
Nazajutrz znow ambrozja na sliwkach, lisci pare salaty a w
poludnie owoc juz nie zakazany, moze byc chocby jablko ze sklepu,
zebysmy sie aby nie odzwyczaili od azotoksow.  W dzien trzeci,
poza porcja jak wyzej, obezrec sie juz mozna calym ziemniakiem (w
mundurku, oczywiscie). Tfu, psiakosc! Slina spadla mi z pyska na
klawiature, jeszcze mi sie cos zewrze, do kata! Kefir, jogurt,
orzeszki, kromka chleba. Kiszki powinny juz perystalczyc. Mozna
je nieco pchnac papka z przegotowanego siemienia lnianego z
otrebami.

A gdy dzien zaswital czwarty,
Do sniadania siadly charty.

I juz! Po krzyku. Tylko ci, co poscili ponad 10 dni, musza
rozciagnac sobie co nieco przerywanie, jeden dzien ekstra na
okolo trzy dni dodatkowego postu. Mniej wiecej. I bron Boze
przezerac sie.

Fama volat.

Kazdy szanujacy sie i w przyblizeniu normalny czlowiek
wspolczesny nie posci i gardzi tym zabobonem. Wiadomo, ze to
zdroznosc i dla okrasy glupota. Argumentow jest wor.

Po pierwsze i najbardziej oczywiste, od postu sie umiera.

Ze smutkiem stwierdzam, ze trudno i trzeba sie bardzo starac.
Po kilku tygodniach zdarza sie mala zadyszka po solidnym biegu,
znak, ze jedziemy na rezerwie.

Po  drugie i jeszcze bardziej oczywiste, od postu sie zapada na
ciele i resztkach umyslu.

Niestety, nic w zyciu nie przychodzi latwo, nawet zapasci. A
mechanizm postu zlosliwie chroni organizm przed upadkiem
mobilizujac uspione demony witalnosci. Kiedy bo sa bardziej
potrzebne jesli nie w czas zagrozenia? Zali wyzarty brys
jegomosci zdzierzy podkasanemu wilkowi?

W ogole co to za zycie na poscie?

W ogole to ciekawe. Zmysly sie wyostrzaja, umysl lotnym sie
staje, mysli i uczucia subtelnieja. Calosc robi sie nieludzko
kulturalna i wysublimowana, na dodatek do wewnatrz. Wylaza z
katkow istnienia moce nieznane i nieprzeczuwane. Jesli sie nie
bylo dziwadlem, to nadchodzi doskonala sposobnosc, by sie okazac.



Praktycznej Pani Uwag Kilka


Jak we wszelkich ludzkich poczynaniach, wiara jest niezbedna w kusy
czas poszczenia. Trzeba wykazac to minimum ufnosci dla siebie i
przyrody. Jesli ma sie miekki odwlok charakteru, wtedy lepiej postu
nie zaczynac, bo moze zaszkodzic. Tak samo, jesli zwatpienie wkrada
sie do duszy w trakcie postu, to czas przerywac.

W poszczeniu przydaje sie poparcie moralne. Nowicjuszom
najlatwiej jest poscic z weteranami. A jesli ich nie staje, to
lepiej nikomu nie wspominac o poscie, bo wtedy jak amen w
pacierzu nastapia niechybne uwagi o przerazajacym wygladzie,
slanianiu sie na nogach i proroctwa rychlej smierci.
Wystarczy wszak nie klapnac pysiem, a otoczenie nadziwic sie nie
bedzie moglo skad w nas taka krzepa i samopoczucie takiez.

Organizm oczyszcza sie przez skore. Te od srodka trzeba plukac,
te od zewnatrz myc i szorowac. Lakmusem postu jest jezyk. Po
pewnym czasie (ok. tygodnia, choc czasami wcale) oklada sie na cacy.
Niezadlugo potem zaczyna tracic z pyska. Krepujace, gdyby nie to, ze
ginie w tlumie, bowiem znakomitej wiekszosci cywilizowanych ludzi
jedzie z geb jak z bakutilu. Zegarek genetyczny nie zdazyl przestawic
wajchy metabolizmu na przeprocesowana papke. I to sie da wyczuc.

Okres Wielkiego Postu pasuje jak ulal na wiosenne porzadki i w
tym widac geniusz religii (nie dotyczy to poludniowej polkuli,
gdzie rozsadniej poscic jesienia). Akurat nic swiezego jeszcze
nie ma w polu, a uklad trawienny wymeczony jest po zimowych
bigosach i karnawalowych paczkach. W sam raz, by sie wyczyscic i
zregenerowac co sie da. Przy okazji mozna wyjsc na porzadnego
katolika.

Na poscie zyje sie normalnie, choc pelniej. Nie trzeba zmieniac
ustalonego trybu, ale przydaje sie wiecej snu. I duzo spacerow.
Wycofac tez trzeba wszelkie pastylki, nawet jesli to tylko witaminy.
Swiat normalnieje. Poetyka i spolegliwosc ida pod pache z
fizyczna czujnoscia i duszna wrazliwoscia. W sercu maj, w glowie
jasno. Zyje sie dniem, a wieczorem uklada z zadowoleniem w lozeczko.
I nim sen utuli powieki, duch czlowieczy przenika materie
i laczy sie z setkami umierajacych z glodu Somalijczykow,
mordowanych Bosniakow, umierajacych z przezarcia Amerykanow,
zapitych Slowian i dwustu milionami Chinczykow, ktorym to
wszystko wisi zwiedla nacia.


                                        Adach Smiarowski

[Konsultacja techniczna - Wiesia E. Smiarowska (osiag 48 dni).
 Dziekuje. as]

_______________________________________________________________________

Maria Iwaszkiewicz


                              WIELKANOC
                              =========

[Fragmenty z ksiazki "Gawedy o jedzeniu", Kultura Zycia Codziennego
"Warta", Warszawa, 1969, przytoczyla, jak tez o dodatkowe przepisy na
mazurki uzupelnila Teresa Prussak ]


                             *   *   *

Do wielkanocnego stolu mozna bylo zasiadac zaraz po rezurekcji, to
znaczy albo w sobote wieczorem, albo w niedziele rano. Uczta
przeciagala sie nieraz bardzo dlugo, a odbywala sie zawsze w nastroju
radosci i ogolnego zbratania. Resztkami ze swieconego jadla zywiono
bydlo. Mialo sie od tego podobno zdrowo chowac.

Zaleznie od zamoznosci domu rozna byla liczba potraw, ale szynki i
kielbasy byly zawsze.

W Polsce jadano szynki wedzone surowe (na ogol jedzone na codzien),
wedzone gotowane (pojawiajace sie zazwyczaj na Wielkanoc) i wreszcie
surowe pieczone. Wszystkie te szynki jedzono w ten dzien na zimno, gdyz
nie palono ognia.

Poza kielbasami i szynka na Wielkanoc musza byc baby i mazurki. Mazurki
- w odroznieniu od slodyczy podawanych w innych porach roku - powinny
byc robione na zasadzie: masa na oplatku lub waflu. W rzadkich
przypadkach na ciescie kruchym lub ciescie pozostalym od bab. (...)

Baba lub babka (za Slownikiem Staropolskim) - poza stopniem
pokrewienstwa - znaczy ciasto pieczone dawniej na Wielkanoc i na Zielone
Swieta (odmiana nazwy - babi kolacz), krolowa szachowa, akuszerka,
rodzaj armatki, stara, duza, pojedyncza sosna itd.

Baby, wg wspomnianego Slownika Staropolskiego i wedlug licznych
tradycji, dzielily sie na wiele gatunkow i podgatunkow. Byly zatem baby
parzone, puchowe, migdalowe, sakramenckie, podolskie itd. (...)  Kazda
gospodyni miala swoj niezawodny przepis na baby, ktory niechetnie
zdradzala.

Z pieczeniem bab byly zwiazane rozne skomplikowane ceremonie.
Najwieksza hanba dla gospodyni bylo, jezeli baby sie nie udaly. Mowiono
o tym przez caly rok, a nawet mierzono czas takim wydarzeniem (to bylo
wtedy, kiedy sie tej czy tej baby nie udaly). Kiedy baby rosly, nie
wolno bylo podnosic glosu ani - bron Boze - trzaskac drzwiami. Drugi,
krytyczny moment nastepowal przy wyjmowaniu z pieca. (...)

`Gdy wreszcie baby upiekly sie - a siedzialy w piecu ze dwie godziny,
przy czym caly czas trzeba bylo chodzic na palcach i mowic szeptem -
nastepowal dramatyczny moment wyjmowania z pieca. Wtedy trzeba bylo
wytezyc cala uwage po to, aby sie jeszcze gorace ciasto nie wykrzywilo.

W tym celu wprost z form baby przekladalo sie na poduszki i dziewczeta
kuchenne kolysaly je na poduszkach jak usypiajace dzieci, dopoki ciasto
nie ostyglo."

                             *   *   *

P.S. Cytat w cudzyslowie pochodzi z ksiazki ojca autorki Jaroslawa
Iwaszkiewicza "Ksiazka moich wspomnien". T.P.

------------------------------------------------------------------------
Uuzupelnienie przepisu mazurka w "Spojrzeniach" nr 67. Chce zaznaczyc,
ze lepiej go piec w tortownicy, a nie jak wszystkie pozostale mazurki na
blasze. Przy okazji podam takze przepis mojej cioci-babci. Mazurek
bardzo nietypowy, bo przygotowany na patelni.


Mazurek na waflach.
------------------
 1 szklanka cukru
10 dkg masla
 2 szklanki platkow owsianych (zrumienic)
 mocne kakao (4dkg na 3/4 szklanki mleka)
 bakalie (duzo i tylko miekkie, tzn bez orzechow i migdalow, 2
    szklanki)
 wafle

Wszystko zrumienic (chwile gotowac) na patelni, gorace wlozyc miedzy
wafle, przycisnac.

Uwaga: platki owsiane w USA sa specjalnie przygotowane, zeby nie
chlonely mleka, i takie sie nie nadaja, skladniki sie nie lacza. To, co
z tego wychodzi jest tez dobre, ale przestaje byc mazurkiem.


Mazurek pomaranczowy
--------------------
Moim ulubionym ciastem jest mazurek pomaranczowy, podaje zatem kilka
modyfikacji. Pieke go od lat i spozywam tak szybko jak sie tylko da.

 ucieram na drobnej tarce cala pomarancze i cytryne
 ubijam z 2 bialkami i 40dkg cukru pudru
 wylewam na podpieczony spod i pieke w niezbyt goracym piekarniku
    ok 1 godz.

 Pycha, jadalne natychmiast.

 Uwaga: potrafi wykipiec, potem opada.


                                               Teresa Prussak
_______________________________________________________________________

Magda Young-Czyzewski 


List do redakcji:  GDZIE JEST TEN DOM WARIATOW?
                   ============================

Odpowiedz na tekst Jurka Dydaka "Stresy Emigranta Wizytujacego"


Ze zdumieniem przeczytalam w numerze 67 "Spojrzen" wypowiedz
pana Jurka Dydaka, ktory uwaza, ze Polska to `tzw. dom wariatow' i
uzasadnia ten poglad trzema stwierdzeniami, ktore wedlug mnie niczego
nie dowodza.

Czy sa to prawdziwe zwierzenia zestresowanego emigranta? Jesli tak, to
w sumie jest to bardzo przykry list. Jezeli juz uzywamy dosadnych
okreslen typu `dom wariatow', to nie zapominajmy [...], ze w owym to
domu spedzil Pan troche zycia.

Jesli chodzi o Babcie z autobusu (ktorej bezskutecznie usilowal Pan
otworzyc okno), to byc moze wykazala duze poczucie humoru. Ponadto
sprawa z pociagu (bal sie pan obudzic spiaca niewiaste) jak i `pani
Frania powiedziala' (Wartosc nr 3) wskazuja, ze Pan zyje w strachu przed
kobietami polskimi. Przeciez nie jestesmy az tak straszne. Co Pana tak
stresuje?

Sytuacje, ktore Pan opisal, sa znakomitym materialem do paru humoresek i
prawde mowiac, gdyby nie nazwal Pan Polski domem wariatow, bylby to
smieszny kawalek tekstu. Ale troche Pan przesadzil. Mamy wiec nadal
wspolne cechy. Oby nie wszystkie.

Po spedzeniu prawie polowy zycia w USA (wyjechalam majac 19 lat) nie
czuje zadnej alienacji podczas pobytow w Polsce. Jem ciastka ofiarowane
przez zyczliwych `babsztyli', bo sa pyszne. Wreszcie widze chodniki.
Sa niezapowiedziane odwiedziny i dlugotrwale przyjaznie. Po prostu
jestem u siebie. W Ameryce jest to troszke inaczej. Ludzie zyja w
wiekszej izolacji, co szczegolnie przypada w udziale emigrantom, ktorzy
czesto sa skazani na siebie.

Zupelnie nie rozumiem pogladow P. Dydaka. Mam nadzieje, ze nie tylko ja.
Wedlug mnie, i za czasow PRL bylismy nieco `znerwicowanym' narodem,
kazdy z nas chcial miec racje, a tzw. `pomoc dobrosasiedzka' stala na
wysokim poziomie. Przyklady przytoczone przez P. Dydaka swiadcza, ze
nic sie nie zmienilo w tym wzgledzie. Moze jedynie pewne typy zachowan
sa bardziej widoczne, ale trudno sie dziwic. Jest demokracja i kryzys
gospodarczy, w zwiazku z czym zwykli ludzie (a takich opisuje P. Dydak)
sa bardziej otwarci w pogladach i zachowaniach.

USA, jesli ma sie troche pieniedzy, mozna odbierac w milym i rozowym
swietle. Mozna minimalizawac kontakty ze zwyklymi obywatelami i zyc w
bardzo waskim kregu, czesto ograniczonym do kontaktow zawodowych. Po
paru latach takiego zycia Polska wydaje sie bardziej szara i surowa.
Ale to juz sprawa indywidualna. Po latach spedzonych na obczyznie kazdy
emigrant odbiera swoj kraj inaczej. Dla jednych zawsze jest bardzo
bliski, dla innych natomiast sentyment do kraju rodzinnego wyblakl i
jego miejsce zajely sprawy prywatne.

                                               Magda Young-Czyzewski
__________________________________________________________________________

Jurek Dydak 


                             OPDOWIEDZ
                             =========


Czesc Oficjalna (osoby niepowazne czytaja na wlasne ryzyko):

Potwierdzam teze z mojego artykulu: Znaczna czesc Polakow nie toleruje
innych zachowan i pogladow, co stawia pod znakiem zapytania szybkosc
zmian demokratycznych w niekomunistycznej Polsce. List Pani Magdy jest
tego znakomitym dowodem, a co ciekawsze, pochodzi od osoby, ktora
przez polowe swego zycia (19 lat w USA) miala szanse na zrozumienie
istoty demokracji jaka jest tolerancja. Pani Magda ma swoja wizje
(sielankowa) Polski, a pan Jurek ma inna. Przestraszyla sie ona, ze
cokolwiek napisze pan Jurek (z przekonaniem) w "Spojrzeniach" stanie
sie prawda, a prawda jest tylko jedna.

Czesc Rozrywkowa (osoby powazne czytaja na wlasne ryzyko):

Teraz ujawnie prawdziwe przyczyny mojego artykulu "Stresy emigranta
wizytujacego". Oto urywki mojego listu do redaktora "Spojrzen",
w ktorym wnosilem o jego publikacje:

`W dawnych dobrych czasach PRL-u do awansu na Docenta (lub wyzej)
nalezalo:

a. wydac ksiazke
b. wydac kolege.

Ksiazki pisalo sie asystentem, a kolegow sie prowokowalo (czy pamietacie
ohydnego Docenta z "Barw ochronnych" Zanussiego ?). Poniewaz wlasnie
pisze ksiazke, wiec odczuwam potrzebe prowokacji (Zasada Psa Pawlowa).
Mam nadzieje, ze "Spojrzenia" zapoczatkuja nowy Dzial Prowokacji i moj
artykul bedzie inauguracyjnym. Celem prowokacji ma byc ujawnienie Dobrych
i Zlych Polakow. Prosze o nieujawnienie istoty artykulu dla utrzymania
naukowosci eksperymentu (Zasada Nieoznaczonosci Heisenberga).'

[...]

                                                      Jurek Dydak

-----------------------------------------------------------------------

[Komentarz gonca redakcyjnego. Uprzejmie informujemy iz "Spojrzenia" nie
przewiduja zadnego regularnego Dzialu Prowokacji. Dziekujemy panu
Jurkowi Dydakowi za jego ostre i blyskotliwe spostrzezenia z kraju,
a pani Magdzie Young-Czyzewski za jej wrazliwosc, optymizm i cieply,
sympatyczny stosunek do Polski, mimo dlugich lat przebywania w Ameryce.

                                                        J.K_uk]
_______________________________________________________________________

Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu)
                     Zbigniew J. Pasek (zbigniew@engin.umich.edu)
                     Jurek Karczmarczuk (karczma@univ-caen.fr)
                     Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca)
stale wspolpracuje:  Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet)

Copyright (C) by Mirek Bielewicz 1993. Copyright dotyczy wylacznie
tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem
zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu.

Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji.

Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous
FTP i gopher, adres:  (128.32.162.54), directory:
/pub/polish/publications/Spojrzenia.

____________________________koniec numeru 69___________________________