Robert Rybarczyk

Hip, hop rapu dzień
Warszawa, 07.IV.1997 Gazeta Stołeczna

Symultaniczny, krystaliczny, rasowy, prosto z Nowego Jorku, transowy hip hop w wykonaniu Run-D.M.C. wylewał się w sobotę w Colosseum swobodną energią na stołecznych miłośników rapu.

Przedtem odbył się finał konkursu dla amatorskich grup rymujących w stylu rap. Zakwalifikowali się: 2K, Mistic Molesta, Robert D, Tejołka, T.P.W.C., Trzy Ha, Thinkadelik i P'AM. Ich kompozycje ukażą się niebawem na płycie „Koncert”. Run-D.M.C. wystąpiło na zakończenie finału i koncertu rodzimych, uznanych już grup z rapującej czołówki: Kaliber 44, Wzgórze YaPa 3, Bolec.

Graffiti na dzień dobry

Dzień dla stołecznych miłośników rapu rozpoczął się wcześnie. Już w południe mogli pochwalić się swoim graffiti na murze wokół dyskoteki, zaprezentować kompozycje muzyki mechanicznej i układy taneczne.

Wieczorem w ciągu dwóch godzin zarapowały zwycięskie grupy. Jednym lepiej to wyszło, innym nudniej. W większości opowiadali o własnym podwórku nie dalej niż od trzepaka do pierwszej bramy, o tym, że można palić ziele lub że nie można, bo palenie to ciężka głupota. O dziewczynach też było, ale koledzy traktowali je raczej instrumentalnie.

Odbiorcy od jednego krawca

Impreza była branżowa, więc odbiorcy rapowanego przekazu odziani byli, jakby wyszli od jednego krawca: krok w za dużych ze cztery numery porciętach kończył się przy kolanach. Spod nich wystawały barwne majtki (u dam również), nakrycia głowy były standardowe: czapki bejsbolowe z wykręconym daszkiem w każdą stronę i czapy narciarskie ozdobione goglami. Korpusy chłopcy zakryli sportowymi bluzami z kapturem, który opadał na twarz, lub bez kaptura z finezyjnymi wzorami. Raczej pląsali po sali tanecznym krokiem niż chodzili, garbiąc się przy tym nielitościwie. Wilkiem wodzili po wszystkich. Damy zaś prężyły kształty w superobcisłych koszulach, uroczo wywijały biodrami w krocząco-wymachiwanym tańcu.

Na początku była ciemność

Niewiele jest w Stanach tak znanych jak Run-D.M.C. czarnoskórych rapujących chrześcijan. Oni pierwsi wyszli z podziemia i wypromowali w świat rapowany przekaz. Od tej pory wybornie opanowali show na scenie.

Na początku występu była ciemność (sami o nią prosili). Potem z potężnych głośników zaczął wydobywać się wibrujący rytm, nasycony basami do bólu. Na telebimie wylądował samolot z Nowego Jorku. Telebim zniknął. Na podwyższeniu za kilkoma gramofonami zajął miejsce DJ Jazon Mizell (Jarn Master Jay) i zaprezentował mistrzostwo świata w scratchingu. Swoimi głosami rytmicznie mu sekundowali koledzy Joseph Simmons (Run) i Darryl McDaniels (DMC).

Oślepiająca ściana

To było do słuchania, zaś do oglądania była ściana reflektorów, która zamykała scenę i oślepiała na kilka sekund w szczytowych momentach publiczność. Wbrew pozorom oślepianie było intrygujące, gdyż przez te kilka sekund traciło się kontakt z idolami i odszukanie ich na scenie wymagało większej koncentracji.

* Run w 1984 r. jako pierwsi raperzy zdobyli nagrodę złotą płytę za „Run-D.M.C.” Rok później płytę platynową za „King Of Rock”, a podwójną platynę w 1986 r. za „Raising Hell”. Pierwsi z grup rapowych wystąpili w MTV.